Jego nazwisko nie wszyscy pamiętają, ale jego poezja tkwi głęboko w nas. Najbardziej chyba znany wiersz napisał we wrześniu 1914 roku, czyli na początku wojny światowej, którą wielu Polaków wyczekiwało z nadzieją, ale która była dla nas bratobójczą walką, niosącą śmierć i straszliwe zniszczenia. Prosty poeta potrafił oddać nie tylko tragizm tamtego czasu, ale i nasze wielkie marzenie, które wydawało się wtedy jeszcze mrzonką, ale potem nagle się spełniło. Słowa świadka tragedii i proroka zmartwychwstania budzą nawet dziś dreszcze, mimo że tamtej wojny już nikt nie pamięta. W czasach panowania pustosłowia i politycznego jazgotu, ciche słowa poety brzmią dziś jak dzwon Zygmunta:
„Rozdzielił nas, mój bracie, / zły los i trzyma straż – / w dwóch wrogich sobie szańcach / patrzymy śmierci w twarz. / W okopach pełnych jęku, / wsłuchani w armat huk, / stoimy na wprost siebie – / ja – wróg twój, ty – mój wróg! / (….) / O, nie myśl o mnie, bracie, / w śmiertelny idąc bój / i w ogniu moich strzałów, / jak rycerz, mężnie stój! / A gdy mnie z dala ujrzysz,/ od razu bierz na cel / i do polskiego serca / moskiewską kulą strzel. / Bo wciąż na jawie widzę / i co noc mi się śni, / że Ta, co nie zginęła, /wyrośnie z naszej krwi.”
Więcej materiałów i informacji o poecie Edwardzie Słońskim znajdziesz na dalszych stronach naszego serwisu.